To mnie zaczyna denerwować
Napisałam jedną powieść. Słownie: jedną.
Ha! Powiedziałabym o sobie, że jestem gwiazdą jednego przeboju, ale do tego trzeba być gwiazdą i mieć na koncie przebój. Jakieś pytania?
Cały czas powtarzam, że aby moje pisanie zaczęło dla mnie coś znaczyć, muszę przebić debiut drugą książką, a potem trzecią, czwartą i tak dalej.
Próbuję. Staram się. Cholera, żyły sobie wypruwam. I nic. Pierwsza powieść pisana po debiucie wkurzyła mnie w punkcie kulminacyjnym. Wyrzuciłam. Druga stanęła, gdy bohater "wyruszył w teren". Trzecia utknęła, gdy bohaterowie w końcu zebrali się w jednym miejscu. Czwarta... ostatnio wpadłam na pomysł na czwartą, ale się go wystraszyłam. A jeśli po sześćdziesięciu stronach przestanie mi się podobać? Odłożyłam.
To mnie zaczyna denerwować. Naprawdę. Przecież jestem, do cholery, pracowita. Przecież mam pomysły. Piszę i publikuję opowiadania. Przecież Skryba ukazał się drukiem! Wiem, powinnam przemianować ten wpis na żale matki boskiej pod krzyżem. A potem pójść się pociąć czerstwą bułką.
A miał być zaległy wpis o tablicy inspiracji. Oto ona, do cholery!
Wybrałam ciekawe zdjęcia, najlepsze pierwsze zdania z powieści, cytaty ulubionych autorów. I siedzę. I ten rysik w ołówku taki twardy i tak nie chce pisać, a ta kartka taka niegościnna, niczego nie przyjmuje.
A Wy? Piszecie? Kurde?!
A Wy? Piszecie? Kurde?!
Z dobrych wieści: dowiedziałam się wczoraj, że w jednym z oddziałów zaprzyjaźnionej warszawskiej Ursynoteki Skryba nawet chwili nie spędza na półce i nikt nie potrafi wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje ;-)
No i co ja mam z tym zrobić?
Wpadnij też na FB fanpage K.A. Kowalewska
Kasia, siadaj i pisz, co Ci ślina na język przyniesie. Efekt może przejść Twoje oczekiwania. Właśnie poczułam, że ja też powinnam tak zrobić. Dzisiaj zawiesiłam się na początku sceny, bo nic mądrego nie przychodziło mi do głowy… tylko dlaczego to ma być "mądre"?, zapytałam siebie i nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Niech będzie głupie byleby wiarygodne. Powodzenia,Kochana!
OdpowiedzUsuńKasia, zastanawiałaś się kiedyś nad telepatią? Twój komentarz ukazał mi się teraz, właśnie gdy piszę posta o naszej wczorajszej rozmowie :-))))
UsuńTak robię. Piszę. Dziś odbieram sobie w pracy dwie godziny i nie ma innej opcji :-)
Kasia, nad telepatią lepiej się nie zastanawiać, bo ona istnieje na poziomie podświadomości;)
OdpowiedzUsuńZważywszy, że korzystamy tylko z marnej części mózgu, wszystko jest możliwe :-)
UsuńZgadza się, wszystko jest możliwe! I tu dotknęłaś sedna problemu;) Pisz! :)
OdpowiedzUsuńHahaha, w naszym przypadku wszystko prowadzi do tego samego :-)
UsuńTo prawda!! :)
OdpowiedzUsuń