Własny pokój

Jeśli tytuł tego posta skojarzył Wam się z esejem Virginii Woolf "Własny pokój", to słusznie.

Kobiety długo walczyły o osobistą przestrzeń, w której mogą się realizować, tworzyć, czy jak Woolf - pisać.

Posiadanie własnego pokoju było również moim marzeniem. Jako jedynaczka zawsze go miałam. Może właśnie z powodu częstego przebywania we własnym towarzystwie nauczyłam się czerpać przyjemność z posiadania prywatnej przestrzeni, azylu. 

Teraz, gdy jestem dorosła i gdy snuję marzenia o tworzeniu literatury popularnej brakuje mi miejsca, w którym mogłabym się zamknąć, odciąć, skupić, odpłynąć, użyć wyobraźni, kreślić słowa.

Ale jak to się potocznie mówi, marzenia się spełniają. Czasem, nawet rzadko, ale jednak.

Przy wyborze projektu domu skupiłam się na umiejscowieniu pokoju, który miał być tym, o którym pisała Virginia Woolf.

Jaki wymarzyłam sobie pokój?

Na piętrze, z dala od centrum domowego życia, z oknem skierowanym na podwórko. Z balkonem, na którym będę mogła stanąć z kawą i rogalikiem, zapatrzeć się w przestrzeń i szukać pomysłów. Z oknem połaciowym - dodatkowym źródłem światła. Mało co tak mnie motywuje, jak słońce.

Dom już stoi, pokój też. Istnieje jako pomieszczenie, choć nadal brakuje w nim treści. Nie tylko słownej, na nią przyjdzie czas, ale tej zwykłej - tapety, farby, mebli, dekoracji.

Ale to już niedługo. Prace trwają, dochodzą kolejne elementy. Olbrzymią radość i przyjemność sprawia mi myślenie o tym, jak go wykorzystam, jak wpadnę w twórczy szał. Haha, oby to było kolejne spełnione marzenie. Trzymajcie, proszę, kciuki!

A Wy macie własny pokój? Potrzebujecie go do szczęścia?

Chcielibyście tworzyć w takim pomieszczeniu z widokiem na taką przyrodę?


  

własny pokój 



Wpadnij też na FB fanpage K.A. Kowalewska

Komentarze

  1. Mam!!! Tylko mój. Widoki, balkon, słońce. Wszystko jak u Ciebie albo i bardziej.
    Śpię w nim, a każdy dzień rozpoczynam i kończę rzucaniem oczu na te widoki, przez szybę lub po wyjściu na balkon.
    Lecz jako pisarka domowa, "tworzę" wyłącznie w kuchni, jedną ręką mieszając w garnku z zupą, drugą stukając w klawiaturę. :D
    Ale podzielam Twoją własnopokojową radość i trzymam kciuki za Twoje twórcze szały. :)

    Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, to może pokusisz się o posta na temat Twojego pokoju? :)

      Chętnie przeczytam, jak się w nim czujesz i sama spojrzę na te widoki.

      Dziękuję pięknie za kciuki. Bardzo się przydadzą.

      Tapetkę już mam. Dziś może dokupię farbę i coś tam jeszcze. Mam już na oku biurko i fotel. ;)

      Usuń
  2. Oj, chyba nic z tego nie będzie. Widoki lubniewickie, w tym i zaokienne, zamieszczam na fejsie raz po raz, sama wiesz. Lecz pisać - o czym? To tylko sypialnia z widokiem. Jednak wolę pisać w kuchni.

    Jaką masz tapetę? Liczę na to, że z jakimiś kałamarzami, gęsimi piórami czy tp.!
    Ja mam nad głową boazerię drewnianą, mąż złota rączka sam kładł.
    H

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, ponieważ dopiero dowiedziałam się o Twoim komentarzu (o rany, co za wstyd), "spieszę" odpisać, że tapetę mam w dżunglę. :) Cały pokój już dawno gotowy i używany. Ale o tym chyba już dawno wiesz. :)

      Usuń
  3. Mój pokój aktualnie skurczony do biurka w kąciku, bo został zaanektowany przez dwulatkę;) Może dlatego tak mi nie idzie pisanie. Trudno się skupić wśród sówek na dywanie, samochodzików, klocków duplo, lalek, misiów i puzzli. Chyba przyjadę do Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia, blog przestał mnie informować o komentarzach, więc dopiero wczoraj zamieściłam Twój (tempo błyskawicy, czyż nie?). Wiem, gdzie teraz jesteś, ale powiedz, czy sówki już się wyprowadziły i powoli odzyskujesz pokój? :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, zapoznaj się z zasadami bloga :-)

Popularne posty