Miesiąc do MFO

Kiedy zapragnęłam tego po raz pierwszy?


To było wiosną. W Toruniu. Wokół stołu w pięknym miejscu siedziało sporo osób. Wszyscy byli zadowoleni. Rozmawialiśmy o literaturze. Byli tam Maras i dwie Autostopowiczki Katja Tomczyk i Magda Niziołek Kierecka - laureaci 10. Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania (MFO) we Wrocławiu. Ba! Magda była nawet zwyciężczynią tamtej edycji konkursu.



Z wielkim zainteresowaniem i zazdrością słuchałam ich opowieści o festiwalu, a zwłaszcza o warsztatach kreatywnego pisania, które dla nich zorganizowano. Wypowiadali się o warsztatach w samych superlatywach. Maras przeczytał nawet krótki tekst, który napisał wtedy jako ćwiczenie. Byłam pod wrażeniem. Tak, zazdrościłam Marasowi talentu, ale i tego że wziął udział w warsztatach i wydarzeniu, które robi wrażenie choćby ze względu na przymiotnik "międzynarodowe". Pisarze, agenci, środowisko, spotkania. Kto nie chciałby wziąć w nim udziału?

Wstyd przyznać: sama wysłałam wtedy swoje opowiadanie. Nie został po nim żaden ślad. Szczerze mówiąc, nie pamiętam nawet, o czym pisałam. Porażki, może nie porażki, ale brak sukcesu, wymazuje się z pamięci. Przynajmniej ja tak robię, żeby szybciej iść do przodu. To się przydaje, szczególnie jeśli idzie o pisanie. Dzięki temu po każdym braku odpowiedzi od wydawcy czy jury nie rzucam pisania, które póki co (ha!) nie pozwoliło mi zarobić na M2. Wciąż oszczędzam ;-)

Wysłałam opowiadanie również na 11. edycję festiwalu. Czy bardziej się postarałam? Nie wiem. Zawsze się staram, choć może tym razem bardziej podobał mi się rezultat. I jeszcze K.B. Ambroziak pomogła mi z redakcją. Przy okazji: dzięki, Klaudia.

Tygodniami wyczekiwałam e-maila. Odprawiałam przeróżne modły i rytuały. Zmieniałam wiary jak rękawiczki. Miałam nadzieję, choć nie robiłam sobie nadziei. Dlaczego akurat ten konkurs? W czym tkwi jego wyjątkowość? Cierpiałam na głód sukcesu. Nie chodziło o wielki sukces. Tylko pragnęłam znów poczuć, że to co piszę działa. Że nie oderwałam się od rzeczywistości. No i stęskniłam się za przebywaniem w twórczym środowisku. 

Wreszcie nadszedł ten dzień. Do końca nie traciłam nadziei, choć koleżanki spekulowały, że jeśli miałybyśmy dostać e-mail od organizatorów z nominacją, już dawno byśmy go dostały. Jest za mało czasu - mówiły. - W zeszłym roku już dawno wiedziałyśmy. A jednak e-mail znalazł drogę do mojej skrzynki.

Nie uwierzycie, ale naprawdę wyobrażałam sobie wcześniej, co zrobię, kiedy go zobaczę. Zerwę się z krzesła, zapiszczę, wrzasnę "yes!", porzucam trochę mięsem, jak to zwykle czynię w podobnych sytuacjach. Wykonam gest Janowicza ;-) Czy to zrobiłam? Oczywiście! A potem zadzwoniłam do kilku osób, żeby się pochwalić. Następnie zapisałam się na urlop.

Bardzo, ale to bardzo się cieszę. Marzyłam i się udało. Zostałam nominowana do nagrody głównej w konkursie na opowiadanie pod hasłem "Obiecaj", organizowanym w ramach 11. Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania. Mój tekst "Najpierw dziecko" ukaże się w antologii pokonkursowej. Razem z Magdą (juhu!) weźmiemy udział w warsztatach, a może jedna z nas zdobędzie nagrodę główną. 

Niezależnie od werdyktu już czuję się wygrana. Z ręką na sercu mówię, że jestem szczęśliwa i spełniło się moje tegoroczne pisarskie marzenie. Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, żeby opisać swoją radość. Może to nie wypada. Ktoś, kto już coś wydał, jak ja, nie powinien podniecać się nominacją w konkursie. Trudno. I tak się podniecam.

Wczoraj odesłałam tekst po redakcji i dwie notki, które są potrzebne organizatorom. Redakcja w wykonaniu Dariusza Sośnickiego była świetna. Wszystkie błędy i nieścisłości zostały wyłapane. Czerwone poprawki nie wywołały u mnie żadnych palpitacji serca, ponieważ były trafione w punkt. Uwielbiam redaktorów! Czym byłby bez nich ten świat.

Tymczasem został nieco ponad miesiąc do MFO we Wrocławiu. Niezależnie od pogody będzie to piękny początek października.
 
Wpadnij też na FB fanpage K.A. Kowalewska

Komentarze

  1. Podniecaj się, musisz! Będę trzymać ca Ciebie kciuku Kochana!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihihi, no jak mówisz, że nie tylko mogę, ale wręcz muszę, to idę się podniecać dalej :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, zapoznaj się z zasadami bloga :-)

Popularne posty