Obawiam się, że nie jestem Frankiem

Czy można być facetem ze sztuczną głową, jeśli się tego bardzo pragnie?

Kojarzycie ten film "Frank", który niedawno leciał w kinach? W tytułowej roli występuje Michael Fassbender. Przez cały film lata w wetkniętej na łeb gigantycznej głowie z papier mache. Frank jest wokalistą alternatywnej kapeli, grającej muzykę w stylu Radiohead ze środkowego okresu, tylko jeszcze bardziej porąbaną.

Narratorem historii jest niejaki Jon, który próbuje muzykować, ale jest żałosnym rzemieślnikiem, którego utwory rodzą się jak wymiotowane resztki żółci, w bólu, ze zwieszoną głową, spuchniętymi oczami i przodem koszuli upaćkanym niestrawionymi chipsami i ogórkiem.

Jego teksty są lepsze co najwyżej od przedszkolnych rymowanek, a muzyka po przyspieszeniu taktu okazuje się być numerem, który przez całe lato leciał w radiu. Zupełnie inaczej niż Frank.

Wokalista o sztucznej łepetynie potrafi improwizować na temat farfocla z narzuty, tak że po chwili uświadamiasz sobie, że opowiada całe twoje życie. Po usłyszeniu trzech dźwięków wymyśla taką melodię, że, stary, to najlepsza rzecz, jaką w życiu słyszałeś.

W pierwszej scenie Jon, zanim w wyniku tragikomicznego zbiegu okoliczności zostanie członkiem kapeli Franka, idzie sobie ulicą i próbuje wymyślić tekst na podstawie oglądanych po drodze obrazów, mijanych ludzi. Wychodzi mu to żałośnie. Naprawdę. To wersy w stylu "kobieto w czerwonym płaszczu...".

Do czego zmierzam?

Otóż w środę zafundowałam sobie spacer z pracy do domu, 4,5 km bardzo ruchliwą ulicą, setki mijanych obrazów i osób do obserwowania. Szłam i zastanawiałam się, o czym napisać kolejną notkę na bloga. Szłam i powtarzałam w myślach "kuśtykająca dziewczyna z colą", "dziecko z serduszkiem na twarzy", "babka z głową wbitą patelnią miedzy ramiona", "chłopak trzymający papierosa żarem do dołu". Rozumiesz, o co mi chodzi?

Obawiam się, że jestem takim samym udręczonym rzemieślnikiem jak Jon. Nigdy nie będę Frankiem. Nie potrafię wpaść na błyskotliwy splot słów, nieziemską metaforę, głęboką myśl, która zmieni czyjeś życie. Rodzę w bólach i inspiruję się kobietą z głową wbitą patelnią między ramiona. Jakie to przełomowe! Czytelnicy padną na kolana!

Po chwili minęłam dzieciaka z wózkiem. Rozbawił mnie jego niekonwencjonalny wygląd. A potem pomyślałam, że może najwyższy czas udać się do sklepu z kostiumami i poszukać czegoś dla siebie. Może mają tam jakieś głowy w dobrej cenie.

Frank


Komentarze

  1. Jest taka znana książka "dziewczynka w czerwonym płaszczyku" więc wiesz. Nie chwal dnia... A poza tym jak dla mnie to bądź sobie rzemieślnikiem, bo kiedyś przyjdzie taka historia, którą poruszysz cały świat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z pewnością istniej coś takiego jak talent, ale z drugiej strony ponoć Paderewski jak nie miał dostępu do fortepianu, nosił ze sobą narysowane na kartonie klawisze i w nie "stukał" żeby nie wyjść z wprawy. Ta pani z dziećmi to Ty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żartuj :-) Ja i krótkie włosy? Ja robiłam to zdjęcie.

      Usuń
    2. a można gdzieś na tym blogu "zdybać" i Twoją fotkę?

      Usuń
    3. Fotek, które zrobiłam jest tu 99%. Fotek mnie nie ma żadnej :-) Zapraszam na FB :)

      Usuń
    4. chyba już polubiłam Twoją fanpage:)

      Usuń
    5. Tam też nie ma. Taka jestem przewrotna ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, zapoznaj się z zasadami bloga :-)

Popularne posty