A w czerwcu w górach. Literatury!
Ledwie zdążyłam ochłonąć po warsztatach kryminalnych we Wrocławiu, dostałam wiadomość, że moje drugie konkursowe opowiadanie na tyle spodobało się komisji z Olgą Tokarczuk w składzie, że postanowili zaprosić mnie na warsztaty pisarskie w ramach festiwalu Góry Literatury w Nowej Rudzie.
W rzeczywistości odbyłam więc kolejną wycieczkę na Dolny Śląsk. A że jest to ulubiony region mój i męża, pojechaliśmy razem. Ranki i wczesne popołudnia spędzałam na zajęciach, podczas gdy on zwiedzał w okolicy wszystko, co ma związek z historią wojskowości. Późnymi popołudniami wybieraliśmy się na wycieczki po okolicy, co zaowocowało m.in. szaloną jazdą po górskich serpentynach:
Jeszcze bardziej brawurowym rajdem po hałdzie węgla (na szczęście, kiedy już dotarliśmy na szczyt i uspokoiłam rytm serca, mogłam podziwiać piękne widoki):
Wycieczki bez celu, mapy i zegarka (czyli nasz ulubiony sposób zwiedzania), jak zwykle zaowocowały ciekawymi doświadczeniami. Niepostrzeżenie wjechaliśmy do Czech:
Natrafiliśmy również na ruiny Zamku Sarny:
A w nim zaskakująco elegancko wykończoną kawiarnię:
Festiwal obfitował w atrakcje tak rozciągnięte w czasie, że brakowało urlopu, by w nich wszystkich uczestniczyć. Żałuję, że nie doczekaliśmy do spotkania w pięknie odrestaurowanym domu w mieście Nowa Ruda. Cieszę się zaś, że mogłam wziąć udział w warsztatach, których dobrym duchem jest Karol Maliszewski - organizator festiwalu. Na pewno wielkim osiągnięciem w moim warsztatowym CV jest możliwość przysłuchiwania się wskazówkom Olgi Tokarczuk.
Świetną inicjatywą był Pociąg do Literatury, którym z Nowej Rudy do Wałbrzycha jechaliśmy w towarzystwie Olgi Tokarczuk, Łukasza Orbitowskiego i Wojciecha Chmielarza, którzy po drodze czytali fragmenty swoich powieści.
Tymczasem już na miejscu, w kopalni w Wałbrzychu, przerobionej na ośrodek kultury, czytaliśmy fragmenty konkursowych opowiadań dla publiczności, która może i zebrała się po to, by posłuchać panelu bardziej znanych pasażerów pociągu, ale była tak liczna, że pozwoliła nam zmierzyć się z własnymi demonami nieśmiałości.
Z przymrużeniem oka stwierdzę, że powinnam chyba zacząć oswajać się ze sławą, bowiem okazało się, że w bardzo profesjonalnie przygotowanym wpisie w Wikipedii na temat Festiwalu Góry Literatury pojawia się moje nazwisko, a nawet zdjęcie w galerii warsztaty, spotkania (zrobione podczas odczytu fragmentów opowiadań w Wałbrzychu).
Zakończę ciekawostką. :)
W drodze na Góry Literatury miasto Wrocław, które kojarzy mi się ze słońcem i wysokimi temperaturami, powitało nas nieprzyjazną aurą.
Tymczasem w ubiegłym tygodniu okazało się, że opowiadanie, które wysłałam na konkurs organizowany w ramach Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania trafiło do pierwszej dziesiątki. Tak oto Wrocław już 5 października po raz drugi w tym roku będzie mnie witał w swoich gościnnych progach i tym razem, mam nadzieję, zastąpi deszcz słońcem.
Przyznam się wam, że czuję, jakbym przez całe życie grała w totka i skreśliła szóstki w trzech kolejnych losowaniach. :)
Obiecuję, że relacja z wrocławskiego MFO nie będzie już wspomnieniem z przeszłości, tylko soczystym, aktualnym wpisem.
Ponieważ spośród dziesiątki nominowanych zostanie wybrany zwycięzca, który zgarnie nagrodę o wartości 3000 PLN, mam prośbę, byście mocno trzymali za mnie kciuki. ;)
Wpadnij też na FB FanPage K.A.Kowalewska
Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDzięki, kochana! :)
Usuń